BMW Z3 – dla miłośników zakrętów
Roadstery w ofercie BMW pojawiły się po raz pierwszy w latach 30-tych XX wieku. Z początku nie były to pojazdy kierowane do przeciętnego klienta – z racji ich wysokiej ceny. Odbijało się to na liczbie wyprodukowanych egzemplarzy (i co za tym idzie – prestiżu wynikającym z posiadania drogiego oraz rzadkiego modelu pojazdu). W pewnym momencie monachijski koncern zaczął szukać nabywców na roadstery w innym segmencie rynku – i w ofercie pojawił się model Z3 Roadster oraz Coupe.
BMW Z3 to niewielkie, dwuosobowe auto, zbudowane w oparciu o sprawdzone rozwiązania modelu E36 Compact (czyli popularnej „trójki”). Dzięki temu udało się stworzyć relatywnie tani pojazd, który nie zaskakiwał w żaden sposób mechaników znających markę BMW, jednocześnie – z racji swoich rozmiarów i rozłożenia masy – stał się jednym z najciekawszych samochodów lat 90-tych. Z3 zdobyło rzesze fanów, w czym niewątpliwie udział miał także epizod w filmie Golden Eye (cykl przygód Jamesa Bonda).
Nadwozie dwuosobowego Z3 nawet dzisiaj wzbudza bardzo pozytywne emocje. Rzuca się w oczy długa maska z przetłoczeniem na środku, pod którą znaleźć można jeden z siedmiu silników benzynowych (pojemności od 1.8 do 3.2 litra). Kierowca i pasażer mają do dyspozycji niewielką, ale z doskonałymi fotelami, kabinę – niestety trudno pomieścić się tutaj osobom o wzroście przekraczającym 185 cm z racji nisko poprowadzonej linii dachu). Całości dopełnia krótki tył z „napompowanymi” błotnikami. Patrząc na Z3 trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z samochodem o typowo sportowym charakterze – czyli tak, jak na BMW przystało. Co ciekawe – pomimo niewielkich rozmiarów samochodu do dyspozycji pozostaje całkiem rozsądnej wielkości bagażnik (szczególnie w wersji Coupe – tutaj mamy do dyspozycji 210 litrów pojemności, licząc do linii okien, a aż 410 litrów, jeżeli bagaże ułożymy po sam dach auta).
Silniki napędzające Z3 to wyłącznie jednostki benzynowe. Najsłabsza z nich – 1.8 o mocy 115KM – z racji niedużej masy samochodu pozwala na sprawne przemieszczanie się, ale nie można oczekiwać od niej zbyt wielu sportowych doznań. Silnik 1.9 – dysponujący mocą 118 lub 140KM – także nie oszałamia, aczkolwiek słabsza wersja przyspiesza do setki w czasie niewiele powyżej 10 sekund – co należy uznać za wynik całkiem przyzwoity. Ciekawie zaczyna się robić przy silniku 2.0 150KM, natomiast idealną jednostką do tego samochodu jest silnik o pojemności 2.8 i mocy 192 lub 193KM – 6-cylindrowa, 12-zaworowa jednostka pozwala na osiągnięcie 100 km/h po 6.5 sekundy, zużywając średnio ok. 11 litrów paliwa na każde 100 km. Nie zabrakło w ofercie wersji M – która z Z3 robi maszynę do zabijania much bocznymi szybami – najmocniejsza wersja silnikowa generowała 325KM i właściciele takich modeli mogli cieszyć się przyspieszeniem do setki w 5.3 sekundy, a rozpędzanie auta kończyło się w momencie osiągnięcia 249 km/h.
Zawieszenie Z3 to kompromis pomiędzy komfortem a sportem. Dodać należy – kompromis całkiem udany. Na standardowych sprężynach i amortyzatorach samochód nie męczy podczas jazdy po nierównościach, będąc jednak bardzo przewidywalny przy dochodzeniu do granic przyczepności. Miłośnicy „poprawiania fabryki” mają do dyspozycji zestawy usztywniające i obniżające zawieszenie, aczkolwiek w przypadku tego pojazdu nie oczekiwałbym drastycznej poprawy prowadzenia. A dlaczego – o tym później.
Wspomniałem, że Z3 występowało w dwóch wersjach nadwoziowych – Roadster (cabrio) oraz Coupe. Wersja Coupe jest zdecydowanie bardziej godna polecenia dla osób lubiących sportową jazdę – sztywniejsze nadwozie pozwala na precyzyjniejsze pokonywanie zakrętów, a do uszu kierowcy dochodzi znacznie mniej trzasków we wnętrzu. Wersja Coupe występowała wyłącznie z silnikami 6-cylindrowymi – 2.8, 3.0 oraz 3.2 – z tego też tytuły była droższa, niż Roadstery. Przełożyło się to na znacznie mniejszą liczbę wyprodukowanych aut – fabrykę opuściło zaledwie 18 tysięcy sztuk.
Wnętrze Z3 oraz wyposażenie przywodzi na myśl model, na którym się wzorowano – czyli E36. Widać wiele nawiązań do większej „trójki”, nie brakuje natomiast dodatków w postaci elektrycznych szyb, klimatyzacji, poduszek powietrznych (w tym także bocznych), układu ABS oraz kontroli uślizgu kół, dedykowanych felg aluminiowych czy też komputera pokładowego. Miękki dach rozkładany jest elektrycznie i jego pełne otwarcie/zamknięcie trwa paręnaście sekund. Materiały użyte do wykończenia wnętrza są wysokiej jakości, a spasowanie całości nie powinno być powodem do niepokoju.
Najciekawsze jednak w modelu Z3 nie jest ani wnętrze, ani silniki, ani wygląd. Najciekawsze jest połączenie tego wszystkiego w taki sposób, że samochód perfekcyjnie komunikuje się z kierowcą. Jadąc po raz pierwszy za kierownicą tego modelu nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że samochód robi dokładnie to, co chcę żeby zrobił, w dodatku bardzo przewidywalnie zachowując się na granicy swoich możliwości trakcyjnych. Po jednodniowym pobycie na torze wyścigowym byłem pewien, że niczym tak się prowadzącym wcześniej nie jeździłem – co było dla mnie o tyle dziwne, że przecież miałem do czynienia z 15-letnim autem, nie wyposażonym w żadne układy kontroli trakcji, ze standardowym ogumieniem i standardowym zawieszeniem. Postanowiłem więc sięgnąć do testów modelu Z3 Coupe (bo taki był obiektem moich ochów i achów w temacie prowadzenia) – bogata biblioteka filmów na Youtube pozwala na posłuchanie i pooglądanie, jakie wrażenia mieli testerzy tych aut 15 lat temu. Po krótkich poszukiwaniach natknąłem się na ten film:
O ile można posądzać Tiffa Needell’a o zbytnie gloryfikowanie aut jeżdżących bokiem do przodu i spalających 3 komplety ogumienia na każde 100 km – to kierowca F1 raczej nie jest człowiekiem, który na torze spędza czas mieląc oponami w miejscu. F1 to to jazda na granicy poślizgu i perfekcyjne „czucie” samochód, podczas „podróży” nierzadko z prędkościami powyżej 300 km/h. Spodziewałem się, że tytuł Best Handling Car trafi do Mitsubishi Evo – które osobiście napawa mnie raczej strachem – bo w tym aucie utrata przyczepności na suchym nie oznacza niczego dobrego (w skrócie – oznacza tyle, że kierowca po prostu przegiął i musi naprawdę bardzo szybko i precyzyjnie ogarnąć sytuację, nim wyląduje w rowie). A tu proszę – niespodzianka – tytuł powędrował do BMW Z3 z podsumowaniem, iż jest to pojazd wywołujący największy uśmiech na twarzy kierowcy. I z tym w 100% się zgadzam…
Jak wygląda w praktyce eksploatacja tego modelu? Właściciele pojazdów dobrze zachowanych, bezwypadkowych i eksploatowanych w rozsądny sposób nie muszą się niczego obawiać – pod względem awaryjności Z3-ki znaleźć można w zestawieniach TUV plasuje nawet powyżej swojego „dawcy narządów” – czyli E36 Compact. Na pewno ma na to wpływ charakter pojazdu – Z3 trudno nazwać autem typowo rodzinnym, dlatego najczęściej kupowane było jako drugie lub trzecie auto w rodzinie – co z kolei przekładało się na mniejsze przebiegi. Po drugie prostota mechaniczna budowy pojazdu, sprawdzone silniki, duża trwałość elementów zawieszenia oraz odporność na korozję czynią z Z3-ki ciekawą pozycje na rynku samochodów używanych – bez najmniejszego problemu można nabyć dobrze zachowany model, który nie będzie wymagał poważnych inwestycji finansowych. Zakup typowych elementów eksploatacyjnych (części do naprawy zawieszenia, klocki i tarcze hamulcowe, filtry, itp.) nie sprawia żadnego problemu i nie kosztuje wiele. Niestety z racji swojej nietuzinkowości ceny Z3 dawno temu przestały spadać i obecnie należy się liczyć z konieczością poniesienia wydatkum ok. 25 tysięcy za Roadstera z silnikiem 1.9, 35 tysięcy złotych za najsłabszą wersję Z3 Coupe 2.8, natomiast M-ki osiągają kwoty transakcyjne przekraczające 70 tysięcy złotych. Nie napawają też optymizmem ceny części nadwoziowych do wersji Coupe – z racji innej budowy tyłu, niż w Roadsterze, oraz relatywnie małej liczby egzemplarzy wypuszczonych na rynek – używane np. tylne lampy są rarytasem, za który trzeba zapłacić ok. 1000 PLN za sztukę (jeśli w ogóle uda się je znaleźć w ofertach sprzedaży). Oczywiście w serwisie BMW można praktycznie wszystkie części nadwozia nabyć nowe, ale wtedy z pozoru niegroźna „niewielka szkoda parkingowa podczas cofania” może się okazać bardzo bolesna dla portfela.
Podsumowując te wszystkie informacje – jeśli ktoś szuka fajnego, doskonale się prowadzącego, dającego masy frajdy z jazdy i wzbudzającego – pomimo swojego wieku – zachwyt samochodu, jednocześnie nie rujnującego budżetu domowego przy tradycyjnych wymianach eksploatacyjnych – to sądzę, że to ostatni dzwonek na zakup Z3. Warunek – wzrost max. 185 cm – inaczej jazda będzie męczarnią. Za kilka lat ceny tych pojazdów mogą być już nieprzyzwoicie wysokie, na co wskazuje obserwacja ofert sprzedaży Z3 na zachodzie. Jest ich coraz mniej i ceny są coraz wyższe.