Legendarna (?) trwałość 1.9 TDI
Volkswagen od dłuższego już czasu boryka się z problemami dotyczącymi silników diesla, montowanych w różnych modelach tej marki od roku 2005. Awarie trapiące jednostkę 2.0 TDI zdążyły już na dobre zniechęcić wielu fanów marki VW do zakupu aut wyposażonych w tę jednostkę napędową. Jedyną polecaną jednostką wysokoprężną jest 1.9 TDI o „oszałamiającej” mocy 105 KM – ten stopień wysilenia silnika oraz tradycja VW związana z produkcją 1.9 TDI pozwalały żyć w przekonaniu, że toto się nie psuje. Niestety życie jest brutalne – ekonomia produkcji wymusza stosowanie coraz tańszych i coraz mniej trwałych komponentów. Gdy po raz pierwszy spotkałem się z zatartym silnikiem 1.9 TDI 105KM, po przebiegu 160 tysięcy kilometrów, określiłem to tzw. „przypadkiem losowym”. Wszak zawsze można podejrzewać jazdę autem bez oleju, tudzież inne zachowania użytkownika, które w końcu doprowadzą silnik do śmierci technicznej. Okazuje się jednak, że producent, z nikomu nie znanych powodów (a jak nie wiadomo o co chodzi – to chodzi o pieniądze) zastosował w 1.9 TDI o oznaczeniu kodowym BXE nowy typ panewek, wykonanych z materiału o jakości, której powstydziliby się nawet chińscy producenci kosiarek do trawy.
Panewki to bardzo ważny element, jeśli chodzi o trwałość jednostki napędowej. Wiadomo to nie od dziś. Najwyraźniej inżynierowie VW są innego zdania i pozwalają sobie na eksperymenty, które kończą się potem w sposób widoczny na zdjęciach. Wszystkie widoczne części wysypane zostały z miski olejowej. Niczego nie świadomy właściciel samochodu, uznawanego jeszcze do niedawna za wzorzec jakości, eksploatując od nowości samochód tak jak serwis przykazał, przy przebiegu 110 tysięcy kilometrów usłyszał głośny huk dochodzący spod maski, samochód zgasł i pod autem szybko pojawiła się duża plama oleju (który wyciekł przez pęknięty blok silnika). W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego, jak wymiana całego silnika – a z racji tego, iż jednostka ta często ulega takim awariom – sprawdzone silniki używane bez problemu osiągają ceny w okolicach 3000 PLN. Do tego dochodzi wymiana panewek na wersję wzmocnioną (tak przynajmniej deklaruje producent), wymiana kompletnego rozrządu (praktycznie żaden sprzedawca silników używanych nie daje na nie gwarancji innej niż rozruchowa), demontaż starej jednostki napędowej i zamontowanie nowej oraz zalanie wszystkiego nowym olejem. Szczęściem można nazwać zamknięcie takiej naprawy w kwocie 5000 PLN. I szczęściem można nazwać fakt, iż awaria ta zdarzyła się jeszcze w kraju, przed wyjazdem w trasę o długości ponad 2000 km…
1 Comments
Leave a commentGrzegorz
12 października 2016 o 23:42
I dla tego kupiłem Alfę 159 JTDM 2.0 u Chłopaków z autka.pl o sprawdzonym przebiegu i adekwatnym stanie technicznym do kwoty jaką zapłaciłem. Pozdrówka z Nowego Sącza. Polecam Was wszystkim moim znajomym, chcącym kupić auto a nie „okazyjną minę”